-Rób co chcesz...-mruknęłam sama do siebie.Położyłam się pod drzewem i pogrążyłam się w głębokim śnie...
Obudziłam się cała pokryta w białym puchu.Trzęsłam się z zimna.Wstałam i zaczęłam stąpać po miękkim podłożu.Para rozpływała się w powietrzu po moim oddechu.Nie miałam dokąd pójść.Tego jeszcze brakowało.Ani jaskini,ani nawet małej jamy.Nawet żywej duszy w okolicy.Nightfury pewnie ma rodzinę i się teraz nawzajem grzeją w własnej jaskini.Zaraz...Co ja wygaduję?Nieważne.Muszę jak najszybciej znaleźć coś do ogrzania,bo będzie tylko gorzej...Łapy mi powoli marzły,a ja czułam się tylko gorzej.Westchnęłam cicho,bo wiedziałam,że mogę zamarznąć na kość.A może tak będzie lepiej?Lepiej dla otoczenia?Wbiłam wzrok w ziemię i ruszyłam powolnym krokiem przed siebie.Dobiłam do czegoś.Podniosłam wzrok.To była Night,którą wyminęłam,bo i tak nic nie da mi gadka z nią...Chociaż...Nie...
Night?